Taniec z „Dybuka”: solo skrzypcowe w wykonaniu Samuela Weinberga kierownika muzycznego w dziale żydowskim wytwórni Syrena Record
– tak przedstawiono ojca Mietka na płycie gramofonowej o numerze katalogowym wytwórni 5120. Nie zachowały się jednak dokumenty dotyczące jego zatrudnienia w tej kultowej warszawskiej wytwórni płytowej.
Wytwórnia płyt „Syrena Record” została założona w Warszawie w 1904 r. i odniosła ogromny sukces, wypierając konkurencję zagraniczną oraz osiągając pozycję potentata na rynku całego Imperium Rosyjskiego. Tuż przed I wojną światową produkowano 2,5 miliona płyt rocznie. Od 1912 roku siedziba firmy mieściła się w kamienicy przy ul. Chmielnej 66, a na jej podwórzu wybudowano fabrykę. Początkowo płyty z repertuarem żydowskim nie były ważną częścią produkcji „Syreny”. Ten obszar działalności firmy rozwinął się w okresie międzywojennym.
W czasie pierwszej wojny zasoby wytwórni znacznie ucierpiały, ale jej właścicielowi - Juliuszowi Feigenbaumowi - udało się nie tylko odbudować firmę, ale także przetrwać wielki kryzys finansowy lat 20. Kłopoty udało się przezwyciężyć około 1925 r. Od tego czasu w „Syrenie Record” zaczęto coraz więcej nagrywać. Do wytwórni ściągano znanych artystów ze świata muzyki klasycznej oraz gwiazdy muzyki rozrywkowej i kabaretu.
Podczas II wojny światowej fabryka została zaklasyfikowana jako „mienie żydowskie”: produkcję zamknięto, a maszyny wywieziono. Zabudowania fabryki przetrwały wojnę, jedynie frontowy budynek uległ zniszczeniu. Zostały jednak rozebrane w związku z budową Pałacu Kultury i Nauki. Dziś na tym miejscu wznosi się południo-zachodni pawilon Pałacu Kultury (Muzeum Techniki).
Wedle słów Mieczysława Fogga tempo pracy w wytwórni przypominało wypiek bułek w piekarni – stawiano na nowości, piosenki i skecze. Nagrywano całe programy lub najlepsze numery z najbardziej znanych teatrów polskich i żydowskich. Idąc na premierę spektaklu, można było od razu kupić płytę.
Artyści musieli umieć nagrywać pod presją czasu.
Właściciel […] wytwórni płyt wręczał mi jednorazowo dziesięć – piętnaście piosenek. […] Teraz szedłem do dyrygenta, gdzie szybko przygotowywano piosenki do nagrania (sześć „sztuk” w ciągu kilku godzin). Jakoż i niebawem następowało samo nagranie. Nad uchem stawał Henryk Gold czy inny skrzypek i podgrywał mi daną melodię.
– opowiada Mieczysław Fogg w autobiografii „Od palanta do belcanta”.
Jak pracowało się skrzypkowi w studio nagrań Syreny?
Studio przy ul. Chmielnej było małe, a tuba przepuszczona przez przepierzenie z jednej strony służyła do nagrań, z drugiej na jej końcu umieszczona membrana z igłą była puszczana na woskową płytę. Tempo regulowane było za pomocą ciężkich metalowych krążków, które dodawano lub odejmowano; była to właściwie dźwignia. – Czy wszystkie instrumenty aparatura odbierała? – Właśnie nie. Na przykład skrzypce musiały być z membraną i tubą na boku, z którą połączony był podstawek do skrzypiec.
– to słowa Zygmunta Karasińskiego, pioniera jazzu w Polsce, który nagrywał na Chmielnej w 1924 r. i wspominał to w piśmie „Jazz” w 1966 r (nr 7/8).
Ojciec Mieczysława Wajnberga podjął pracę w wytwórni „Syrena Records” w połowie lat 20. Zlecenia były mu wówczas bardzo potrzebne, ponieważ zmagał się z kłopotami finansowymi i bezrobociem.
Sadząc po zachowanych czarnych krążkach, Szmul Wajnberg specjalizował się w żydowskim repertuarze teatralno-wodewilowym oraz w muzyce kantoralnej. Takie zestawienie może dziwić, ale obdarzeni świetnymi głosami kantorzy byli traktowani jak gwiazdy, wielu z nich było znanych nie tylko z modlitw w synagogach, ale i koncertów arii operowych oraz wykonań tradycyjnych pieśni. Ich nagrania cieszyły się ogromną popularnością i z punktu widzenia wytwórni warto było w nie inwestować.
Nie dysponujemy pełnym katalogiem płyt z działu żydowskiego wytwórni Syrena-Records, a spisy tych płyt są odtwarzane z różnych kolekcji w Polsce i zagranicą.
Z zestawienia zawartego w monumentalnej książce o dziejach wytwórni „Syrena Record” autorstwa Tomasza Lerskiego wynika, że najwcześniejsza znana obecnie płyta z nagraniem Szmula to „Taniec z Dybuka”.
Taniec z niezwykle popularnej sztuki An-skiego daje sposobność posłuchania ojca Szmula jako skrzypka - solisty. Był on samoukiem, nauczył się grać, kiedy miał siedem lat. Pewnego dnia, gdy grał przy otwartym oknie, jego grę usłyszał wędrowny muzyk cygański. Oczarowany talentem chłopca i zaproponował mu lekcje, z których jednak nic nie wyszło.
Prawdopodobnie dzięki kontaktom estradowym Szmula Wajnberga w katalogu wytwórni pojawiały się pozycje z repertuaru teatru Scala: na przykład kuplety Gizy Heiden, której towarzyszy orkiestra pod jego batutą. Dyrygował też w nagraniach innych artystów rozrywkowych znanych z występów w Polsce i za granicą: Dawida Ledermana, Leona Fuchsa, Izaaka Felda czy Betty Kenig. Wajnberg towarzyszył jako instrumentalista m.in. Leonowi Fuchsowi i Annie Jakubowicz.
Płyty z teatralnymi kupletami oraz nagrania bardzo cenionego przez ówczesną publiczność kantora Jakuba Kusewickiego wydano w okresie, kiedy wytwórnia zmieniła nazwę na „Syrena Electro”. Pod koniec lat dwudziestych podjęto bowiem decyzję o inwestowaniu w nowoczesne technologie: nagrywanie płyt metodą elektryczną oraz realizację dźwięku do filmów. Powstało wtedy nowe studio „Syrena Records” na warszawskim Mokotowie.