Mieczysław Wajnberg spędzał dzieciństwo w teatrach rewiowych Warszawy. Nie tylko „przechowywał się” kiedy rodzicie byli w pracy. Po latach kompozytor wspominał, że pomagał ojcu w pracy podczas prób i podczas spektakli grając na fortepianie i być może także prowadząc orkiestrę. Niestety nie wiemy, w którym teatrze debiutował a trudno zgadywać, ponieważ jego ojciec był związany właściwie ze wszystkimi stałymi żydowskimi teatrami działającymi w Warszawie. Występował także z najważniejszymi „koleżeńskimi” trupami teatralnymi. Jeden z najsłynniejszych żydowskich teatrów znajdował się tuż obok mieszkania Wajnbergów przy Dzielnej 4 - by pójść do pracy musieli jedynie przejść przez ulicę z mieszkania. Jakiej muzyki nasłuchał się tam młodziutki Wajnberg?
W maju 1926 r. Henryk Ryba, były współwłaściel Teatru Centralnego (tego z ul. Leszno 1), otworzył swój nowy teatr na Dzielnej pod numerem 1. Powierzchnia była duża i już wcześniej wykorzystywana na potrzeby teatralne. W czasie I wojny światowej działał w tym budynku żydowski teatr Wenus.
Jedna ze ścian tego teatru była letnia - płócienna. Pomieszczenia wymagały więc poważnych inwestycji by mogły się tam odbywać przedstawienia przez cały rok, a takie były ambicje antreprenera. Prace trwały jeszcze po inauguracyjnym przedstawieniu, przez całe lato 1926 r., ale dzięki temu teatr kontynuował działalność artystyczną już w sezonie jesienno-zimowym. Według „Warszawskiego spisu adresowo – informacyjnego za rok 1930”, teatr Scala miał 580 miejsc.
Otworzenie nowego teatru przyniosło poprawę sytuacji życiowej Wajnbergów, ponieważ jego ojciec został kierownikiem zespołu muzycznego „Scali” i dyrygował już podczas spektaklu inaugurującego działanie teatru. Szmul Wajnberg był także kompozytorem muzyki do wystawianych w tym teatrze produkcji np. do przedstawień trupy rewiowo-satyrycznej działającej pod nazwą Sambation. Tak samo nazywał się ich pierwszy, dwuaktowy, program w reżyserii Izaaka Nożyka i z muzyką Wajnberga ojca, który zagrano w kilka miesięcy po inauguracji teatru przy ul. Dzielnej – już w sierpniu 1926 r. Można więc przypuszczać, że to w tym teatrze młodziutki Mieczysław wprawiał się do zawodu muzyka teatralnego.
W dwudziestoleciu międzywojennym teatr Scala kojarzył się przede wszystkim z lekką muzą: kabaretem, rewiami, tańcem i piosenkami oraz sentymentalnymi historiami miłosnymi oraz fabułą pełną skomplikowanych powiązań rodzinnych, często wręcz sensacyjną. Tego typu przedstawienia ukształtowały wrażliwość chłopca, który po latach, już jako dojrzały muzyk wspominał o fascynacji z jaką obserwował dyrygującego w teatrze ojca i sympatii jaką darzył komponowane i grane przez niego szczere oraz z serca płynące melodie. Miał wtedy sześć lat, więc te wspomnienia dotyczą połowy lat 20 XX wieku.
Teatry żydowskie nie były dotowane, miały przynosić zysk inwestującym w nie antreprenerom. Propozycje programów układano pod gusta publiczności.
Właśnie warstwy uboższe robotnicy, rzemieślnicy, drobni handlarze, drobni urzędnicy prywatni, ba, nawet lumpenproletariat – stanowiły przeważającą większość publiczności w żydowskich teatrach. Teatr żydowski od swego zarania miał charakter ludowy, plebejski i takim był również w Warszawie w latach międzywojennych.
- Marian Meir Melman (1900 – 1978), pisał aktor scen żydowskich i reżyser, podsumowując swoje przedwojenne doświadczenia.
Wybuch II wojny światowej i powstanie getta nie przyniosły kresu życia artystycznego w gmachu przy Dzielnej 1, choć sam budynek częściowo spłonął we wrześniu 1939 r. Został wyremontowany i już w grudniu 1940 r. zaczął tam działać nowy teatr „Eldorado”. W getcie plotkowano o podejrzanych kontaktach z Niemcami, dzięki którym udało się uzyskać koncesję na granie i cieszono się atmosferą „radosnego zapomnienia” – przynajmniej przez kilka godzin trwania spektakli. Działalność teatrów nie budziła tak wielkiego moralnego potępienia w getcie, jak poza jego murami. Dzięki pozwoleniom na granie żydowscy aktorzy, tancerze i muzycy mieli szansę zarobku i zdobycia jedzenia. W getcie największym dowodem uznania od wielbicieli nie były kwiaty, a kanapka. Teatr „Eldorado” działał 20 miesięcy, do lata 1942 r. Na scenie przy Dzielnej wystawiono w tym czasie 20 premier, ale wśród zachowanych afiszy nie pojawiają się nazwiska rodziców i siostry Mieczysława Wajnberga.
Na miejscu, gdzie istniała teatr Scala istnieje dziś blok mieszkalny wybudowany w pierwszym etapie wznoszenia dzielnicy Muranów, według planu Bohdana Lacherta. Powojenny budynek stanął na wysokim pagórku usypanym z gruzów dawnych kamienic.
Decyzja o wnoszeniu nowych konstrukcji na terenie zniwelowanym, ale bez usuwania gruzu, była celowa. Nowopowstający Muranów budowano jako osiedle-pomnik, a nowi jego mieszkańcy mieli wnieść nowe życie na gruzy. Metaforę zrealizowano tu dosłownie: pozostawiając pagórki i wytwarzając cegły gruzobetonu eksperymentalnego materiału powstałego z dodatkiem przemielonego gruzu.
Tak awangardowy pomysł miał także uzasadnienie praktycznie.
Dla usunięcia takiej ilości gruzu musiałaby być stale zatrudniona 10-tysięczna armia robotników w ciągu powyżej trzech i pół lat, oraz pociągi wąsko i szerokotorowe w ogólnej ilości 420 wagonów i 4 lokomotyw, które w tym okresie musiałyby być czynne, przewożąc gruz z 7 ramp ładunkowych.
Analiza kosztów wykazuje znaczną oszczędność w wypadku zastosowania pogłębionego fundamentowania o wysokość warstwy gruzu w porównaniu z niwelacją terenu, uzyskaną przez wywóz gruzu.
– argumentował Bohdan Lachert na łamach miesięcznika „Architektura” w 1949 r.